> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 15 stycznia 2018

James Bond: Warg

Uwielbiam Skyfall, na Spectre zawiodłem się srogo, a na kolejny film o przygodach agenta 007 jeszcze trochę poczekam – jak wszyscy zresztą. Ostatnia część filmowej sagi wciąż przywołuje bolesne wspomnienia. Remedium na niesmak po Spectre zaoferowało wydawnictwo Non Stop Comics wydając w Polsce pierwszy tom komiksów o przygodach 007 pod tytułem Warg. Za scenariusz odpowiada Warren Ellis, więc oczekiwania były tym większe. I przyznaję, pierwszy kęs okazał się niezwykle smakowity. Niestety, dobre wrażenie szybko znika, a jego miejsce zastępuje poczucie nijakości samego komiksu i obojętności wobec przedstawionych w nim wydarzeń.



Warg rozpoczyna się od pościgu 007 za mordercą innego agenta Jej Królewskiej Mości. Wkrótce dochodzi do walki, która zaskakuje swą brutalnością - niespotykaną dotychczas w filmach o Bondzie (nawet tych z Danielem Craigiem). Z miejsca bijatyki zaraz skaczemy do siedziby MI6, gdzie pojawiają się znane postaci drugoplanowe: M, Q oraz zadziorna panna Monneypenny. Porównania z filmową serią są nieuniknione, ale na szczęście komiks Ellisa i rysownika Jasona Mastersa nie ląduje przez nie na przegranej pozycji. Monneypenny przypomina wyglądem i zachowaniem swoje ostatnie ekranowe wcielenie w interpretacji Naomie Harris. Z kolei Q to - mimo tatusiowego wąsa i brzuszka - stary dobry Desmond Llewelyn. Najciekawiej wypada jednak sam Bond, łączący charyzmę i elegancję Rogera Moora z bezlitosną brutalnością wspomnianego już Craiga.

Po takim wstępie apetyt czytelnika rośnie, a 007 wyrusza do Niemiec z nową misją. A tam moc wrażeń: wybuchy, narkotyki, handlarze bronią, nadludzko silni zabójcy. I Bond tak skacze od jednej atrkacji do drugiej, odhaczając obowiązkowe punkty z listy - musi uratować się w ostatniej chwili ze śmiertelnej pułapki, stanąć naprzeciw chcącej zakończyć jego żywot góry mięśni w rodzaju Reda Granta czy Oddjoba i tak dalej. Niestety, w tej gonitwie komiks traci cały swój urok, zmieniając się w średnio zajmujące czytadło szpiegowskie. Szybkie, bezbolesne, ale też niepozostające z czytelnikiem na dłużej. Brakuje ciekawego antagonisty oraz zmyślnej intrygi. Co najgorsze, z każdą stroną coraz mniejsze jest stężenie Bonda w Bondzie. Równie dobrze mógłby to być lepiej ubrany Jason Bourne lub jakiś bezimienny zabijaka. Szkoda.

5/10

Autor: Jakub Izdebski

James Bond: Warg ukazał się nakładem Non Stop Comics.

Brak komentarzy: